Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Piece kaflowe
Miron Białoszewski
Piec też jest piękny:
ma kafle i szpary,
może być siwy,
srebrny,
szary – aż senny…
a szczególnie kiedy
tasuje błyski
albo gdy zachodzi
i całym rytmem swych niedokładności
w dzwonach palonych
polanych biało
wpływa w żywioły
obleczeń monumentalnych.
Wiele lat temu, kiedy nie byliśmy jeszcze parą, któraś z naszych rozmów zakończyła się na zadawaniu
pytań. Ot zwykłych takich o ulubiony film, kolor czy miejsce. Kiedy padło pytanie o ulubiony zapach,
usłyszałam w odpowiedzi: „ zapach pieczonego chleba”. Sens odpowiedzi zrozumiałam dopiero, kiedy pierwszy raz włożyliśmy do naszego pieca chlebowego przygotowany własnoręcznie bochenek.
Ten zapach nigdy się nie nudzi. A chleb wypiekany w piecu opalanym drewnem jak za dawnych lat,
pachnie i smakuje szczególnie. Pieców kaflowych mamy sześć. Najbardziej dumni jesteśmy z
francuskiego pieca z XVII wieku. Duży, góruje nad salonem, a z korony spogląda Muszkieter.
Kaflowy piec do wypieku chleba to centrum kuchni. Pozostałe stoją w pokojach. Każdy z nich odbudowany został przez zduna z prawdziwego zdarzenia. Mieliśmy rzadką okazję wraz z ich renowacją odkrywać tajniki zamierzchłego już zawodu, o których nasz zdun chętnie opowiadał. Warto tu zajrzeć chociażby po to, żeby poczuć to „inne” ciepło” które oddaje stary, poczciwy piec kaflowy.. No i posłuchać ciekawych historii związanych z ich powstawaniem.